24-letni Feliks (imię zmienione) zawodowo zajmuje się kolarstwem szosowym. Podczas Tour de France 2017 uległ wypadkowi, w którym złamał kość łonową (os pubis). Po czterech miesiącach od wypadku, a więc pod koniec października, skontaktował się ze mną, ponieważ powrót do zawodu wciąż był dla niego niemożliwy.
Z uwagi na fakt, że na początku stycznia miał rozpocząć treningi drużynowe na Majorce, konieczne było, aby mógł przez pięć do sześciu godzin dziennie jeździć na rowerze. I to jeździć bez bólu! Ponieważ Feliks mieszka w odległości kilku godzin jazdy ode mnie, zaproponowałem mu, aby na kilka dni przeniósł się do mieszkania w pobliżu mojego gabinetu, co pozwoliłoby nam na uzyskanie indywidualnej i odpowiednio zoptymalizowanej odpowiedzi na jego problemy i potrzeby.
Wywiad lekarski
Do wypadku Feliksa doszło podczas zbyt szybkiego startu. Będąc w pozycji „wyrzucenia” z siodełka, kolarz przechodził na wyższy bieg, gdy nagle podczas zmiany biegów zrobił błąd. To doprowadziło do tzw. kopnięcia w pustkę. Feliks nie zdołał już zatrzymać ruchu i opadając, uderzył w siodełko miednicą. Pomimo ogromnego bólu w kości łonowej, ukończył etap wyścigu. Kiedy dotarł do mety, został zbadany przez lekarzy drużyny. Uznano, że złamanie jest mało prawdopodobne, z takim urazem bowiem nie byłby w stanie kontynuować jazdy.
Feliks – z bólem – przejechał więc kolejne dwa etapy wyścigu. Następnego dnia przypadała przerwa. Wówczas wykonano zdjęcie rentgenowskie, które wykazało złamanie gałęzi dolnej kości łonowej (ramus inferior ossis pubis). W tym momencie lekarze chcieli wykluczyć Feliksa z wyścigu, ten jednak, mimo ogromnego bólu, dokończył trasę. Po tym wyścigu zaordynowano mu sześciotygodniową przymusową przerwę, z rehabilitacją ambulatoryjną. Rehabilitacja obejmowała m.in. zabiegi bierne, takie jak techniki tkanek miękkich oraz rozciąganie mięśni nóg i pośladków.
Głównym problemem Feliksa okazał się fakt, że – pomimo rehabilitacji – nie był on w stanie jeździć na rowerze. W momencie, w którym wsiadał na rower i próbował