Wprowadzenie
Współczesna chiropraktyka stworzona została przez Kanadyjczyka Daniela D. Palmera (1845–1913). W tym samym czasie w USA opracowana została metoda i filozofia osteopatii, której twórcą był dr Andrew Taylor Still (1828–1917). Obydwaj z wielkimi sukcesami stosowali nakładanie rąk („magnetyzm”) oraz nastawianie kości („bonesetting”)4,8,12, a popyt na ich usługi był tak wielki, że z czasem zmuszeni byli wprowadzić w swoje metody kolejnych adeptów, w tym własne dzieci, oraz założyć szkoły. Dziś, a więc 130–140 lat później, chiropraktyka jest stosowana w wielu krajach. Rośnie także liczba osteopatów, którzy obok wielu innych form terapii stosują manipulacje HVLA (High Velocity Low Amplitude, czyli manipulacje o dużej prędkości i niskiej amplitudzie ruchu)11. Nie chodzi bynajmniej o to, by wyłączne prawa do manipulacji HVLA przyznawać tylko jednej, konkretnej grupie zawodowej, a o to, by zaprezentować jak najbardziej skuteczne i bezpieczne stosowanie tych technik z punktu widzenia osteopatii. Jestem zdania, że nikt nie ma na wyłączność prawa do manipulacji krótkodźwigniowych, ponieważ techniki te znane są od starożytności. Już Hipokrates (460– 355 p.n.e.), twórca medycyny jako nauki, opisywał nastawianie stawów za pomocą techniki dźwigni, a tym samym wspominał o zastosowaniu manipulacji HVLA. Z historii wiemy, że dla rozmaitych grup zawodowych zajmujących się fizjoterapią, osteopatią, chiropraktyką czy medycyną manualną ważnym źródłem inspiracji byli z jednej strony tradycyjni uzdrawiacze czy nastawiacze kości, a z drugiej – wspólna ludziom na całym świecie potrzeba lepszego zadbania o własne zdrowie6.
Artykuł ten powstał pod wpływem moich obserwacji, z których wynika, że zaskakująco wielu osteopatów odnosi się do manipulacji HVLA, szczególnie w obrębie kręgosłupa szyjnego, z dużym dystansem, a często wręcz ze strachem przed ostatecznym wynikiem i konsekwencjami zabiegu. Z czego wynika ów lęk, a nawet onieśmielenie wobec technik HVLA? Z niedostatecznego wykształcenia, braku treningu po uzyskaniu dyplomu, a może po prostu z obawy, by nie zaszkodzić pacjentowi?
Wiele osób z natury skłania się ku temu, by – gdy trzeba dokonać bilansu rozmaitych korzyści i zagrożeń – wybierać rozwiązania bezpieczniejsze, a zatem w naszym przypadku raczej nie sięgać po techniki HVLA.
Jak wiadomo, osteopatia jest metodą łagodną i nieinwazyjną, czy zatem techniki HVLA można w ogóle do niej zaliczać? Ostatecznie A.T. Still zyskał sobie przydomek „błyskawicznego nastawiacza kości”6
Ciekawe jest, że u niektórych osteopatów, a także u ich pacjentów, w momencie wykorzystania ruchu o dużej prędkości („high velocity thrust”, dosłownie: „pchnięcie z dużą prędkością”, dźwigniowa mobilizacja wysokiej prędkości) pojawia się poczucie utraty kontroli, co może działać onieśmielająco. Można temu przeciwdziałać na trzy sposoby:
- zdobywając gruntowną wiedzę na temat korzyści i zagrożeń związanych z technikami HVLA (jakie są względne i bezwzględne przeciwwskazania),
- ćwicząc „na sucho”, a więc bez udziału pacjenta,
- stosując te zabiegi w codziennej pracy z pacjentem, aby zdobyć niezbędną praktykę. W dalszej części artykułu przedstawiam system trójfazowy („zmiękczanie”, manipulacje krótkodźwigniowe, integracja), dzięki któremu korzystanie z technik HVLA będzie możliwie bezpieczne i łagodne, a ich rezultaty – trwałe.
W dalszej części artykułu przedstawiam system trójfazowy („zmiękczanie”, manipulacje krótkodźwigniowe, integracja), dzięki któremu korzystanie z technik HVLA będzie możliwie bezpieczne i łagodne, a ich rezultaty – trwałe.