Przyczyną cierpienia wielu osób są problemy spowodowane złą postawą – w efekcie ludzie sami sobie zadają ból, nie zdając sobie z tego sprawy. Źle skoordynowany sposób siedzenia, stania i poruszania się często wiąże się z nadmiernym napięciem całego układu mięśniowego, a napięcie to wzrasta z biegiem miesięcy i lat, przyczyniając się bezpośrednio lub pośrednio do dolegliwości kręgosłupa szyjnego, piersiowego i lędźwiowego, barków, bioder, stawów kolanowych i stóp.
Nadmierne napięcie może również obciążać układ oddechowy i pokarmowy, ponieważ oba potrzebują swobodnego układu mięśniowego, aby pracować efektywnie i wydajnie. Napięte mięśnie nie sprzyjają też prawidłowemu funkcjonowaniu układów nerwowego i krążeniowego.
Bardzo możliwe zatem, że wiele chorób może być spowodowanych lub zaostrzonych przez nadmierne napięcie układu mięśniowego. By do tego nie dochodziło, często potrzebna jest raczej edukacja zdrowotna niż leczenie chirurgiczne lub farmakologiczne.
Czym jest technika Alexandra?
Trwałe wyleczenie jest niemożliwe, dopóki osoba chora nie zda sobie sprawy, że przyczyną jej problemu są jej własne nawyki posturalne. W uświadomieniu sobie tego może pomóc technika Alexandra. Technika Alexandra nie jest terapią ani formą leczenia. Jest to sposób edukowania osoby co do pierwotnej przyczyny problemów związanych z posturą, a przede wszystkim jest to metoda uwalniania nadmiernego i niepożądanego napięcia mięśniowego w całym organizmie, które większość ludzi nagromadziło przez wiele lat stresującego życia.
To nadmierne napięcie mięśniowe często ma swój początek w dzieciństwie i jeśli nie jest kontrolowane, może powodować w późniejszym życiu takie dolegliwości jak bóle kręgosłupa, zapalenie stawów, problemy z biodrami i kolanami, spłycenie oddechu, nadciśnienie, rwa kulszowa, a nawet bezsenność.
Na leczenie tych chorób wydaje się ogromne sumy pieniędzy (nie wspominając o bólu i dyskomforcie odczuwanym przez pacjenta czy znacznym obciążeniu systemu opieki zdrowotnej), a mimo to liczba pacjentów stale rośnie.
Osobiście byłem świadkiem, że dzięki edukacji, jaką zapewnia technika Alexandra, wielu osobom można pomóc zrozumieć przyczyny ich problemów i nauczyć je, jak mogą sobie z nimi radzić. Technika ta pozwala uświadomić sobie występowanie napięć w całym ciele, które wcześniej pozostawały niezauważone, a które – jak wynika z mojego doświadczenia zarówno jako osoby cierpiącej kiedyś na bóle pleców, jak i trenera metody Alexandra – są bardzo często przyczyną wielu powszechnych problemów i dolegliwości.
Stosując technikę Alexandra, osoba najpierw uczy się, jak być świadomym i rozluźniać mięśnie, które są niepotrzebnie napięte, gdy przebywa się w pozycji siedzącej, stojącej lub leżącej. Wspomniane napięcie nierzadko pozostaje zupełnie niezauważone, ponieważ często narasta bardzo stopniowo przez wiele lat. Osoba uczy się także nowych sposobów poruszania się podczas wykonywania codziennych czynności, co powoduje znacznie mniejsze obciążenie organizmu, a w rezultacie zapobiega nawrotowi napięcia.
Ćwiczący, przy pomocy trenera, odkrywają różne sposoby siedzenia, stania i chodzenia, które mniej obciążają kości, stawy i mięśnie, dzięki czemu organizm zaczyna pracować wydajniej. W rzeczywistości wiele osób, które przeszły serię lekcji z techniki Alexandra, odczuwa uczucie lekkości w całym ciele, a niektórzy nawet opisują to jako "chodzenie w powietrzu". Ponieważ kondycja fizyczna bezpośrednio wpływa na nasz stan psychiczny i emocjonalny, ludzie często mówią, że czują się dużo spokojniejsi i szczęśliwsi nawet po kilku sesjach, co często skutkuje mniejszym napięciem w domu i większą zdolnością radzenia sobie w życiu w ogóle.
W wieku dziecięcym nasza postawa i łatwość poruszania się są naturalne i przyjemne. Jednak kiedy zaczynamy coraz bardziej napinać mięśnie w odpowiedzi na wiele życiowych zmartwień i trosk, nasza postawa może się pogorszyć, przybierając nieraz postać graniczącą z deformacją.
Nie dotyczy to jednak ludzi spoza zachodniej cywilizacji – wiele rdzennych ludów żyjących poza jej zasięgiem, takich jak Berberowie z Afryki Północnej czy mieszkańcy wiejskich rejonów Indii, zachowuje naturalną, wyprostowaną, zdrową postawę przez całe życie. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, dlaczego wiele osób z Indii lub Afryki może w wieku 80 lat nadal z łatwością kucać i przebywać w tej pozycji, podczas gdy wielu z nas, żyjących w zachodnich społeczeństwach, ma trudności z wykonywaniem tej czynności już w wieku 35 lat? Dzieje się tak dlatego, że przedstawiciele tych rdzennych cywilizacji poruszają się w zupełnie inny sposób niż my.
Każdy z nas wyposażony jest w całą gamę odruchów posturalnych i aktywności mięśniowych w całym ciele, które stabilizują nas i naturalnie koordynują nasze ruchy, jednak wiele osób zakłóca te naturalne odruchy, nadużywając mięśni fazowych do tego stopnia, że wielu dorosłych często odczuwa znacznie większe napięcie w ciele, niż jest to konieczne. Trwale zgarbione barki i sztywne szyje stały się normą, ponieważ coraz więcej osób siedzi zgarbionych lub w sposób sztuczny bardzo usztywnionych. Ludzie przyzwyczajają się do niezdrowych sposobów siedzenia i stania, które często obciążają ciało.
Pomimo szkodliwości tych nieskoordynowanych pozycji, przyjmujące je osoby zwykle przez długi czas czują się dobrze. Być może dopiero po latach zaczną odczuwać bóle lub ograniczenia ruchu.
Wiele z naszych nowoczesnych metod zwalczania takich problemów obejmuje stosowanie silnych leków przeciwbólowych, blokujących system ostrzegawczy organizmu, którego funkcją jest informowanie nas o tym, że coś jest nie tak. Często lekarze oferują niewiele porad, ponieważ ich kształcenie koncentruje się na leczeniu objawów, a nie na odkrywaniu i usuwaniu przyczyn omawianych problemów.
Technika Alexandra wypełnia tę lukę – może dotrzeć do przyczyny, dzięki czemu jest w stanie wyeliminować napięcie odpowiedzialne za wiele dolegliwości, które często błędnie przypisuje się procesowi starzenia.
Ewolucja techniki Alexandra
Frederick Matthias Alexander urodził się na Tasmanii (Australia) w 1869 roku. Był bardzo chorowitym dzieckiem, cierpiącym na powtarzające się problemy z oddychaniem. Ze względu na słabe zdrowie przestał uczęszczać do szkoły publicznej już w młodym wieku i był uczony wieczorami przez miejscowego nauczyciela. Alexander postanowił kształcić się w zawodzie aktora i recytatora, i szybko zyskał opinię bardzo dobrego recytatora. Założył własny zespół teatralny specjalizujący się w recitalach szekspirowskich wygłaszanych przez jednego odtwórcę.
W miarę jak odnosił coraz większe sukcesy, Alexander zaczął przyjmować coraz więcej zleceń, co z kolei coraz bardziej obciążało jego struny głosowe. W krótkim czasie zaczął też doświadczać stresu, ponieważ w trakcie występów jego głos regularnie stawał się chrapliwy. Uczęszczał wówczas do różnych lekarzy i trenerów głosu, którzy podawali mu leki i zadawali ćwiczenia, ale nie przynosiły one żadnych rezultatów. Sytuacja jeszcze się pogorszyła: pewnego razu Alexander ledwo mógł skończyć swój recital. Stawał się coraz bardziej niespokojny, gdy zdał sobie sprawę, że cała jego kariera jest zagrożona.
Ponieważ nikt nie był w stanie mu pomóc, postanowił sam rozwiązać problem, co stało się bezpośrednią przyczyną jego podróży odkrywczej, która nie tylko dała mu odpowiedź na jego pytanie, ale także pozwoliła dokonać ogromnych odkryć dotyczących postawy ciała, równowagi i ruchu oraz tego, w jaki sposób wielu z nas nieświadomie zakłóca swoje odruchy posturalne, a to z kolei przyczynia się do wielu cierpień.
Można powiedzieć, że odkrycie Alexandra było jednym z największych w XX wieku, ale początkowo było niedoceniane.
Twórca metody, Frederick Matthias Alexander.
Początki metody Alexandra
Alexander miał jeden podstawowy problem, którym musiał się zająć, kiedy rozpoczynał swoją podróż: recytacja na scenie powodowała chrypkę, co z kolei prowadziło do utraty głosu. Podczas normalnego mówienia chrypka w jego głosie znikała. Alexander wywnioskował więc, że jeśli zwykłe mówienie nie powoduje utraty głosu, to podczas recytacji musi dziać się coś innego. To, co robił podczas recytacji, w jakiś sposób różniło się od zwykłego mówienia. Gdyby mógł dowiedzieć się, na czym polega ta różnica, mógłby zmienić sposób, w jaki używał swojego głosu podczas recytacji, co rozwiązałoby jego problem.
Używał lustra, aby obserwować siebie zarówno podczas mówienia normalnym głosem, jak i podczas recytacji, w nadziei, że uda mu się dostrzec różnice między tymi sposobami wytwarzania głosu. Przyglądał się uważnie, ale podczas normalnego mówienia nie dostrzegł niczego złego ani nienaturalnego.
Kiedy zaczął recytować, zauważył kilka cech charakterystycznych:
- miał tendencję do przyciągania głowy do kręgosłupa z pewną siłą
- jednocześnie dochodziło do obniżenia krtani
- w wyniku tego zaczynał wciągać powietrze przez usta, co wywoływało dźwięk sapania.
Aż do wspomnianego momentu obserwacji Alexander był całkowicie nieświadomy tych nawyków. Kiedy powrócił do swojego normalnego głosu, zdał sobie sprawę, że te same tendencje były również obecne, ale w mniejszym stopniu, dlatego wcześniej pozostawały niewykryte. Zafascynowany odkryciem wrócił do lustra i recytował dalej, aby zobaczyć, czy może odnaleźć więcej użytecznych wskazówek. Wkrótce zauważył, że te trzy zaobserwowane tendencje jeszcze bardziej nasilały się, gdy czytał fragmenty, w których jego głos musiał sprostać niezwykłym wymaganiom.
Potwierdziło to jego wcześniejsze podejrzenie, że z pewnością istniał związek między sposobem, w jaki recytował, a utratą głosu. Po raz pierwszy zdał sobie sprawę, że sam nieświadomie prowokował swój problem. Zafascynowany tym, że wreszcie dotarł do sedna sprawy, Alexander przeprowadzał dalsze eksperymenty, aby zobaczyć, czy mógłby osiągnąć jeszcze większą poprawę stanu swoich strun głosowych. Zrobił to, celowo wysuwając głowę do przodu. Ze zdziwieniem stwierdził, że postępowanie to miało również wpływ na ucisk krtani.
Aby bliżej przyjrzeć się temu, jak się poruszał, dodał dwa kolejne lustra po obu stronach pierwszego. Kiedy ponownie przyjrzał się sobie w lustrach, mógł wyraźnie zobaczyć, że w rzeczywistości nadal przyciągał głowę do kręgosłupa, jak poprzednio.
Alexander kontynuował swoje eksperymenty przed lustrem i zaczął zauważać, że jego nawyk odchylania głowy powodował nie tylko obniżenie krtani, ale także napięcia i stresy w całym ciele. Zaczął zdawać sobie sprawę, że podnosi również klatkę piersiową, wygina plecy w łuk, wypycha miednicę do przodu, nadmiernie napina mięśnie nóg, a nawet chwyta się stopami podłogi. Miało to wpływ na całą jego postawę i równowagę.
Alexander zdał sobie sprawę, że ciało nie funkcjonuje jako zbiór oddzielnych części, ale jako całość, w której każda część wpływa na wszystkie pozostałe. Podobnie jak wielu innych ludzi, Alexander nigdy nie zastanawiał się, jak się porusza – po prostu poruszał się w zwyczajowy sposób, ponieważ wydawało mu się to właściwe.
Próby zmiany nawyku pociągania głowy w kierunku kręgosłupa często powodowały większe napięcie w innym miejscu – wtedy niemalże popadał we frustrację. Ale po dalszych eksperymentach w końcu zdał sobie sprawę, że musi po prostu zahamować swój nawykowy ruch, który powodował problem, a następnie pomyśleć o nowym kierunku ruchu, który byłby wskazany, aby uzyskać korzystną zmianę. Opisał ten proces jako: myślenie w aktywności (ang. thinking in activity).
Przez wiele lat Alexander opracowywał i udoskonalał metodę, która polega przede wszystkim na samoświadomości postawy, wykorzenieniu szkodliwych nawyków i dostarczaniu możliwości swobodnego wyboru. Dzięki tej metodzie uwolnił się nie tylko od nawyku, który zagrażał jego karierze, ale także od nawracających problemów oddechowych, które trapiły go od urodzenia.
Kiedy Alexander wrócił na scenę, wielu jego kolegów aktorów, którzy borykali się z podobnymi problemami, szukało jego pomocy. W związku z dużym zapotrzebowaniem zaczął uczyć innych swojej techniki. Wieści o aktorze, który wyleczył się z problemów z głosem i oddychaniem, rozeszły się błyskawicznie, a lekarze zaczęli kierować niektórych swoich pacjentów do Alexandra, który odniósł ogromny sukces w leczeniu wielu różnych dolegliwości u osób, którym do tej pory nikt nie był w stanie pomóc.
Dzięki jego metodzie wielu ludziom udało się pozbyć szkodliwych nawyków, które były przyczyną ich chorób. Alexander używał do tego jedynie delikatnego prowadzenia rękami oraz słownych instrukcji, dzięki którym uczył innych swojej techniki.
Laureat Nagrody Nobla Nikolaas Tinbergen tak powiedział w swoim przemówieniu: "Ta historia, w której człowiek bez wykształcenia medycznego osiągnął tak wiele dzięki swojej spostrzegawczości, inteligencji i wytrwałości, jest prawdziwą epopeją badań i praktyki medycznej".
W latach trzydziestych coraz więcej lekarzy było przekonanych, że praca Alexandra jest rzeczywiście skuteczna. Wnioskowali tak na podstawie własnego doświadczenia oraz z wpływu, jaki technika ta wywierała na ich pacjentów. Jednym z tych lekarzy był Peter Macdonald, który w 1926 roku został przewodniczącym British Medical Association w Yorkshire. W swoim przemówieniu inauguracyjnym powiedział: "Alexander jest nauczycielem prostym i uczciwym. Nie twierdzi on, że leczy choroby. Jeśli objawy choroby ustępują w wyniku procesu edukacyjnego, to dobrze, to wręcz znakomicie; jeśli nie – sama edukacja jest warta zachodu. Jednak objawy choroby ustępują. Tak było również w moim przypadku. Znam wielu uczniów Alexandra, którzy powrócili do zdrowia, a niektórzy z nich, podobnie jak ja, są lekarzami. Zbadałem niektóre z tych przypadków i mówię o tym, co sam sprawdziłem".
Dodał, że technika ta była nieznana wielu lekarzom, jednak miała tak duże znaczenie, że konieczne stało się jej zbadanie z medycznego punktu widzenia. W 1937 roku w "British Medical Journal" został opublikowany list podpisany przez 19 wybitnych lekarzy, którzy zaapelowali o włączenie techniki Alexandra do programu nauczania medycyny.
Technika Alexandra - moja historia
Ja sam cierpiałem na chroniczne bóle pleców, co wynikało przede wszystkim z mojego poprzedniego zawodu instruktora nauki jazdy. Spędzałem co tydzień wiele godzin w samochodzie i po kilku latach odczuwałem "ból krzyża". Moje sporadyczne bóle pleców szybko zmieniły się w bardzo dotkliwe dolegliwości, którym towarzyszył przeszywający ból nerwu kulszowego, rozchodzący się po całej lewej kończynie dolnej.
Początkowo szukałem pomocy u mojego ojca, lekarza, który – choć oczywiście bardzo zaniepokojony – mógł zaoferować mi niewielką pomoc poza środkami przeciwbólowymi i zwykłą poradą medyczną dotyczącą odpowiedniego odciążenia i wypoczynku. Przyniosło to tylko chwilową ulgę i z biegiem czasu nawet silne leki przeciwbólowe, które brałem, stawały się coraz mniej skuteczne. Musiałem wrócić do pracy z powodu presji finansowej, ale siedzenie w samochodzie przez dłuższy czas tylko pogarszało mój problem.
Chodziłem na wizyty do różnych fizjoterapeutów, neurologów i chirurgów ortopedów, ale nikt nie mógł znaleźć przyczyny problemu. Ostatecznie po różnych badaniach obrazowych i innych testach okazało się, że mam trzy przepukliny w kręgosłupie lędźwiowym, ale nadal nie miałem pojęcia, co było rzeczywistą przyczyną moich dolegliwości.
Powiedziano mi, że będę musiał przyzwyczaić się do tego, że już nigdy nie będę w stanie normalnie żyć i pod żadnym pozorem nie wolno mi podnosić ani nosić niczego ciężkiego. Następnie zostałem poinformowany o konieczności poddania się operacji usunięcia trzech przepuklin krążków międzykręgowych w celu zmniejszenia poziomu bólu. Początkowo zgodziłem się na operację, ale później ojciec przekonał mnie, żebym wycofał się z planowanego zabiegu. Powiedział, że leczy osoby, które przeszły taką operację, i większość z nich odczuwa większy ból po operacji niż przed nią.
Zamiast operacji przeszedłem intensywny kurs fizjoterapii. Byłem leczony stacjonarnie w dużym szpitalu rehabilitacyjnym pod Londynem. Chociaż personel był bardzo pomocny i najwyraźniej robił wszystko, co w jego mocy, aby mi pomóc, leczenie i sumiennie wykonywane ćwiczenia nie przyniosły trwałego efektu. Po wypisaniu ze szpitala ból pleców był tak samo silny jak uprzednio.
Na tym etapie zacząłem zgłębiać możliwości medycyny alternatywnej. Obejmowały one takie znane terapie jak chiropraktyka, osteopatia, homeopatia i akupunktura, ale potem desperacko zacząłem próbować innych metod, takich jak refleksologia, aromaterapia, reiki czy uzdrawianie duchowe. Byłem tak zdesperowany, by uwolnić się od ciągłego bólu, że spróbowałbym wszystkiego, i chociaż niektóre z tych terapii nieco pomagały, była to tylko krótkotrwała ulga, ponieważ silny ból zawsze powracał w ciągu jednego dnia od podjętego leczenia.
W końcu, po wielu latach poszukiwań, poddałem się i pogodziłem się z życiem pełnym bólu. W tym momencie nikt, łącznie ze mną, nie był nawet zainteresowany tym, dlaczego doszło do rozwoju przepukliny.
Co było powodem silnego bólu pleców?
Przypadkowo spotkałem nauczyciela metody Alexandra, który wyjaśnił, że jest ona bardzo skuteczna w pomaganiu osobom cierpiącym tak jak ja, z których wielu bezskutecznie próbowało wszystkich innych środków. Chociaż byłem bardzo sceptyczny, zdecydowałem się na kilka sesji, aby zorientować się, czy odczuję jakąkolwiek różnicę. W tym momencie byłem już dość zdesperowany, ponieważ ból towarzyszył mi przez cały czas, dzień i noc; czułem, że nie mam nic do stracenia. Nie miałem pojęcia, co oznacza nauka techniki Alexandra, podobnie jak inni słyszałem o niej tylko w kontekście muzyki i aktorstwa.
Instruktor zaczął dawać mi wskazówki, a potem przez kilka minut, dotykając mnie delikatnie dłońmi, dokonał zmian w sposobie, w jaki siedziałem. Natychmiast wydarzyły się dwie rzeczy – przede wszystkim poczułem się kompletnie zrotowany w lewo i mocno przechylony w prawo, a po drugie mój ból pleców zaczął ustępować. Ponownie pokazał mi, jak teraz siedzę w lustrze i ku mojemu zdumieniu zobaczyłem na własne oczy, że siedzę idealnie wyprostowany. Po kilku lekcjach zmiany wydawały się mniej dziwne, a ból pleców zaczął słabnąć coraz bardziej, aż przestałem go w ogóle odczuwać.
Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że kiedy uczyłem ludzi jeździć autem, musiałem siedzieć pochylony w lewo i zrotowany w prawo, aby widzieć drogę przed sobą i sprawdzać, czy uczący się kierowca patrzy w lusterka. Przez lata stało się to moim nawykiem wszędzie tam, gdzie siedziałem. Prawdopodobnie była to główna przyczyna moich problemów z kręgosłupem.
W miarę jak napięcia uwalniały się podczas serii sesji, zauważyłem również, że poprawił się nie tylko stan moich pleców. Zacząłem lepiej spać, wzrosło też moje poczucie własnej wartości i pewność siebie. Ku mojemu zaskoczeniu stopniowo stawałem się szczęśliwszy. W ciągu trzech miesięcy wróciłem do normalnego życia. Podnosiłem się i schylałem bez żadnego problemu. Zastanawiając się nad swoim doświadczeniem, byłem zdumiony, że wszyscy ludzie (łącznie z moim ojcem), którzy przez lata próbowali mi pomóc, nie dostrzegli tego, co było oczywiste.
Wszyscy starali się rozwiązać problem, nie dociekając, jaka była jego przyczyna. Po prostu nie zostali odpowiednio przeszkoleni.
Richard Brennan podczas lekcji techniki Alexandra
Ostatnie doniesienia naukowe na temat techniki Alexandra
Kiedy cierpiałem na ból pleców, technika Alexandra była mało znana i niewiele było badań dotyczących wpływu tej metody na łagodzenie bólu pleców, a lekarze – co zrozumiałe – z dużą rezerwą odnosili się do stosowania niesprawdzonej metody. Na szczęście zmieniło się to radykalnie w wyniku ostatnich badań ATEAM.
Randomizowane badania z próbą kontrolną oceniające skuteczność lekcji, ćwiczeń i masażu według techniki Alexandra (ATEAM, 2008) są najbardziej znaczącymi i obszernymi badaniami, jakie kiedykolwiek przeprowadzono w odniesieniu do tej techniki. Ich celem była ocena wpływu lekcji, ćwiczeń i masażu wykonywanych według techniki Alexandra na przewlekły i nawracający ból pleców.
Wieloośrodkowe badanie kliniczne, finansowane przez Medical Research Council i NHS Research and Development, było prowadzone przez brytyjskich naukowców i lekarzy pierwszego kontaktu: prof. Paula Little’a z University of South Campton oraz prof. i lekarza rodzinnego Debbie Sharp z Bristol University. Z 64 gabinetów lekarskich zrekrutowano 579 pacjentów z przewlekłym, nawracającym niespecyficznym bólem dolnego odcinka kręgosłupa i przydzielono losowo do jednej z czterech grup interwencyjnych:
- w pierwszej przeprowadzono 6 lekcji techniki Alexandra,
- w drugiej – 24 lekcje techniki Aleksandra,
- w trzeciej – 6 sesji masażu terapeutycznego
- ostatnia grupa była grupą kontrolną.
Wszyscy pacjenci w trakcie badania byli otoczeni standardową opieką lekarską. Połowa uczestników otrzymała również skierowania na ćwiczenia ogólne wraz z poradnictwem behawioralnym. Uczestnicy grup objętych zajęciami z techniki Alexandra byli instruowani przez doświadczonych nauczycieli zarejestrowanych w STAT (Society of Teachers of the Alexander Technique), którzy przeszli trzyletni kurs obejmujący co najmniej 1600 godzin lekcji. Nauczyciele ci za pomocą kontaktu manualnego i słownego instruktażu uczyli uczestników świadomości postawy i prawidłowych wzorców ruchu.
Zastosowano dwie główne miary oceny wyników:
- wskaźnik niepełnosprawności Rolanda Morrisa
- liczbę dni z bólem w ciągu ostatnich czterech tygodni.
Oprócz tego zastosowano też 10 innych miar skuteczności. Wyniki badania, opublikowane w 2008 roku w "British Medical Journal", wyraźnie pokazały, że indywidualne lekcje techniki Alexandra przyniosły długoterminowe korzyści: po 24 lekcjach liczba dni bólu wyniosła 3 dni w miesiącu – w porównaniu z 21 dniami w grupie kontrolnej (redukcja o 86%). Efekt utrzymywał się przez rok od rozpoczęcia badania. Nastąpiła również znacząca poprawa funkcjonowania pacjentów i jakości ich życia. Zaobserwowano 42-proc. zmniejszenie wskaźnika niepełnosprawności według skali Rolanda Morrisa w porównaniu z grupą kontrolną.
Spośród przetestowanych podejść największe korzyści przyniosły lekcje Alexandra, przy czym najlepsze wyniki osiągnęła grupa uczestnicząca w 24 lekcjach. Wpływ masażu na wskaźnik niepełnosprawności Rolanda Morrisa nie był istotny po roku od interwencji, podczas gdy efekt lekcji Alexandra utrzymał się.
Na podstawie uzyskanego wyniku autorzy badania doszli do wniosku, że długoterminowe korzyści z lekcji prawdopodobnie nie wynikają z efektu placebo. Bardziej prawdopodobne jest, że są one związane z aktywnym uczeniem się i zastosowaniem techniki Aleksandra w życiu codziennym. Co równie istotne, żaden z 288 uczestników grup wykorzystujących technikę Alexandra nie zgłosił jakichkolwiek skutków ubocznych.
Ważne jest, aby zdać sobie sprawę z tego, że zarówno nauczyciel techniki Alexandra, jak i fizjoterapeuta pracują z pacjentem, aby osiągnąć ten sam cel: uwolnić go od bólu. Po prostu stosują oni różne metody, które doskonale się uzupełniają. Dla pacjenta często może być bardzo korzystne uczestniczenie w lekcjach Alexandra w trakcie leczenia fizjoterapeutycznego. Jeszcze lepszym rozwiązaniem jest sytuacja, gdy fizjoterapeuta jest instruktorem techniki Alexandra.
Ludzie przyzwyczajają się do niezdrowych sposobów siedzenia, które obciążają ciało, i mimo ich szkodliwości, przez długi czas czują się dobrze. Dopiero po latach zaczną odczuwać bóle lub ograniczenia ruchu.